Czasami życie wydaje się nam
smutne. Czasami wszyscy ludzie wydają się być smutni.
Czasami niegdyś wesołe dzieci zdają się
być smutne. Wszystko traci kolory. Trudno udawać kogoś innego. Tutejsze miasto
mimo całkiem sporej populacji wydaje się małe. Każdy każdego kojarzy bądź zna.
Przez 5 lat mieszkania tutaj zorientowałam się jacy ludzie są wścibscy i jak
bardzo lubią wymyślać niestworzone historie.
Nie mówię o tym, że chciałabym aby każdy
całował mnie po stopach, ale liczyłam na odrobinę szacunku bądź tolerancji.
Ludzie mnie brzydzą, zniszczyli moją opinie o nich w dniu, w którym
przekroczyłam mury tej przeklętej szkoły. Dlaczego nie potrafię cofnąć
czasu?
Bardzo bym chciała każdego naprawić. Inny
nie znaczy gorszy. Ludzie tacy jak ja są słabi i tłamszą emocje w sobie nie
pozwalając im wyjść. Dopiero gdy już się otworzymy przed kimś wszystko wychodzi
na światło. Łzy, krzyk i ból.
Czasami brakuje nam ramion, które nas
otulą i ukołyszą. Brakuje nam ust, które będą składać pocałunki na czubku głowy
i które będą szeptać, że wszystko co złe kiedyś się kończy. Jestem silna
emocjonalnie. Nie płaczę. Wróć, nie płakałam...
Odkąd tylko pamiętam, każde moje
wspomnienie było dość wesołe. Jeden człowiek sprawił, że w niecałe pół godziny
łzy leciały mi już tylko ze śmiechu. Białe ale za to krzywe ząbki dodawały mu
uroku gdy śmiał się. I za to go kocham. Był mój i nadal jest. Mój najcenniejszy
przyjaciel, brat, pocieszyciel, nauczyciel i przede wszystkim, mój stróż.
Zawsze przy mnie, zawsze razem.
Nigdy się nie kłóciliśmy. Byliśmy
jak ogień i woda, jak Yin i Yang. Różni ale tworzący jedność. Jedno uzupełnia
drugiego. On mnie uczył ja uczyłam jego. Nie pamiętam by była sytuacja z,
której nie wyszliśmy cało.
On zawsze zwracał na siebie uwagę.
Otworzył mnie i nauczył pokazywać siebie innym. W przeciągu 5 lat stałam się
kimś kim byłam zawsze ale nie potrafiłam się ujawnić. Razem od tamtej pory
zwracamy na siebie uwagę, ale kogo to obchodzi? Jesteśmy wolni. Cieszymy się
każdą chwilą. I być może zbyt mocno ja to robiłam. Przez moje branie z życia
wszystkiego co najlepsze, balansuję na krawędzi pomiędzy życiem a śmiercią.
Teraz nie mogę się dogadać z własną duszą. Śmieszne.
Obudzę się dla niego. Słyszę co mówi, jak
łka i błaga bym otworzyła oczy. Jak bardzo chce mnie usłyszeć. Jestem jego małą
księżniczką. Zawsze tak mówił. Mówił tak i teraz, w dzień i w nocy. Nie
zostawiał mnie tutaj na długo. Trwał, po prostu tutaj był i to mi pokazało kim
dla niego jestem.
Życie wymaga od nas całkiem sporo.
Poświęcenia są nieraz tak straszne, że wolimy zniknąć niż walczyć. Miłość bywa
ślepa. Będąc zakochanym czujesz się pusty wewnątrz. Można kogoś kochać jak
brata czy siostrę ale nigdy nie kochaj jak kogoś więcej. To jak samobójstwo. Na
ziemi jest pond 7 miliardów ludzi i prawie każdy szuka miłości. Czują się
samotni, wiedzą, że chcą mieć kogoś. Tak naprawdę to oni nie wiedzą na co się
szykują. Bądźmy więc samobójcami.
Cisza jest krępująca, gdy kiedyś
niekończące się tematy, stają się niczym. Nagła zmiana w ludziach i wszystko co
było traci sens. Ludzie szukają sensu wraz z latami zapominają co było dla nich
kiedyś najważniejsze. Starych przyjaciół zastępują nowymi, zmieniają mieszkania
i prace, odcinają się od przeszłości. Większość tak ucieka przed problemami.
Też taka kiedyś byłam. Tchórzyłam za każdym możliwym razem i taka
prawda. Chciałam być dzieckiem gorszego Boga. Zawsze tak mówiłam. Tylko ja sama mogłam się zmienić, przynajmniej
tak myślałam. A potem zjawił się on i nic nie było takie same…
"I don't even go see outside the ground and find the feeling that's
inside me,
Forever calm and
faceless love,
Please don't take this
life from me."*
"Droga Duszo, nie
opuszczaj mnie.
Chciałabym jeszcze raz
zobaczyć te czekoladowe oczy. Poczuć zapach tych perfum i szamponu do włosów.
Usłyszeć ten śmiech, który co dzień rano witał mnie pod drzwiami. Pozwól mi
przejść się krętą ścieżką lasu na boso. Daj mi jeszcze chwilę, bym mogła się
nacieszyć jego obecnością. Tylko tyle. Chcę się z nim położyć na kocu wśród pól
i zasnąć w jego ramionach. Ciągle wspominam jak mnie zabierał na spacery w
deszczu. Jak gonił się z psami by potem mógł upaść na koc obok mnie i swojego
brata. Oh, a pamiętasz? W zeszłym roku, na moje urodziny zabrał mnie pod namiot
i się zgubiliśmy. Potem Tom nas szukał, i tak nie znalazł. Kocham wspomnienia
związane z tą Czarnowłosą Zmorą. Jest moim przyjacielem od tylu lat. Nigdy mnie
nie zostawił, zawsze bronił i ocierał łzy porażki. Jego brat choć nie przepada
za mną szczególnie to też się martwi. Bill cierpi to i jemu się udziela.
Więc moja kochana
zostań jeszcze. Obie wiemy, że to nie czas. To się nie miało tak skończyć.
Przez moją nieuwagę mam zakończyć już te 18 lat? Nawet jeszcze tyle nie minęło!
Mogę cierpieć, ale tylko daj mi szansę na jego zobaczenie. Strasznie mi go
brakuje. Wiem, że siedzi właśnie obok na krześle. Słyszę go i Toma. Są tutaj i
zmieniają się tylko by jeden mógł iść do domu. Oni także cierpią. Musisz być
wyrozumiała, nie krzywdź ich. Pewnego dnia pozwolę Ci odejść ale wtedy ich na
to przygotuję. Zrozumieją, zawsze rozumieli. Są bardzo mądrzy. Zaraz otworzę
oczy i rzucę się im na szyję. Ty zostań ze mną. Bez Ciebie nie otworzę oczu i
nie zacznę sama oddychać. Wejdź z powrotem na swoje miejsce i nie uciekaj.
Wiem, że lubisz gdy tyle myślę. Wtedy czujesz, że ty żyjesz a ja... A ja mam
powód by myśleć.
Teraz ścisnę dłoń
Czarnego, która trzyma moją i otworzę oczy, a ty mi pomóż. Dobrze? Na trzy.
Raz...dwa...trzy...!"
-Doktorze!
Ona się obudziła!
-Matko
święta...cud się stał! Siostro...!
_________________________________________________________________________________
*Motionless In White - Violets are blue
No widzisz, nie bolało wcale tak bardzo :D
ReplyDeleteJuż Ci mówiłam, że pomysł fajny, więc nie będę powtarzać bo jeszcze w samouwielbienie wpadniesz, a to niezdrowe. xD
Nie wiem czemu byłaś tak niepewna tego prologu, jest bardzo dobry pod względem treści, poprawności itd. :D
Jestem ciekawa co tak naprawdę łączy główną bohaterkę z bliźniakami. Co żeś tam wykombinowała ;>
W ogóle tyle uczuć włożyłaś w ten wstęp, chyba dużo jest tu Ciebie co? ;D
Takie rzeczy najbardziej chwytają czytelnika. A nawet jeśli jest Ciebie tu znacznie mniej niż przypuszczam... To niezła jesteś, skoro Ci się udaje tak udawać xD Jestem zmęczona i zaczynam pieprzyć.
Życzę Ci weny i wytrwałości, byś mogła dotrzymać obietnicy ;p
Czekam na ciąg dalszy! <3
Prolog, na maksa mnie wciągnęłaś! Chce więcej, więcej i więcej! Co dalej? Będzie pamietać ich? Jestem ciekawa, jak potoczy się to dalej? Co tam dla nas szykujesz? Weny i czekam na odcinek pierwszy :3
ReplyDeleteJestem szczęśliwa, bo to w końcu nie twc! Nie cierpię ich i nie mogę się przełamać nawet dla Ciebie, żeby to przeczytać.
ReplyDeleteW każdym razie - jak pisałam Ci przed chwilą na fb, jestem z Ciebie dumna! Prolog wyszedł świetnie! Jestem ciekawa tego jak dalej to pociągniesz, dlaczego ona była w śpiączce.
Teraz ja Ci będę gitarę zawracała :D
Kiedy kolejny odcinek?